śmieją się dzieci cieszące
każdą okruszyną miłości pod słońcem
szydzą starcy niepełnoletni
każdy powód do narzekania jest dla nich odpowiedni
jedności szukają
tylko dla oka widocznej uparcie
lecz siejąc wiatr zbierają burzę
zakochani w sobie powiększają rozdarcie
usiądź nad przepaścią upadków
zobaczysz drugi brzeg
bezkres Miłosierdzia Bożego
na który wybrać się musimy wnet
pozbierane kamyczki z ogródka
ganiają kaczki zwinnie skacząc po wodzie
dorzucić jeszcze można kilka w rozmowie
lecz tak mądre by końcem była radość
ubrana w dobre słowa
dość złości przy płytkich oddechach
i jeszcze płytszych podżeganych emocjach
ogień rzucony na ziemię
spalić ma trawę głupoty
zapalić entuzjazm
nie zgasić cnoty
ks. Andrzej Hładki – Koźla 2019-08-17
20 TYDZIEŃ ZWYKŁY, ROK C
ŚPIEW PRZED EWANGELIĄ Por. J 10, 27
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
Moje owce słuchają mego głosu,
Ja znam je, a one idą za Mną.
Aklamacja: Alleluja, alleluja, alleluja.
EWANGELIA Łk 12, 49-53
Wymagania służby Bożej
+ Słowa Ewangelii według Świętego Łukasza
Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie.
Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».
Oto słowo Pańskie.
OGIEŃ DUCHOWY I ŁZY
„Dwa błędy: opieszałość, a z nią i zazdrość, powinniśmy pilnie wykorzeniać z naszego umysłu, a ten, kto przeciwko nim chce walczyć, powinien być żywszy od ognia. Dlatego też Chrystus powiedział: „Przyszedłem ogień rzucić na ziemię, a czegóż chcę jak nie tego, aby był zapalon?” (Łk 12, 49). Dlatego też i Duch Święty w ogniu się pokazuje.
Ale my staliśmy się zimniejszymi od popiołu i nieczulszymi od umarłych, chociaż widzimy Pawła unoszącego się nad niebiosa i nad niebiosa niebios, a zwyciężającego i pokonującego wszystko gwałtowniej od wszelkiego ognia: rzeczy nadziemskie i ziemskie, teraźniejsze i przyszłe, istniejące i nieistniejące. Jeśli ten przykład przekracza twoje pojęcie, to taka wymówka najlepiej podkreśla gnuśność. Cóż bowiem miał Paweł więcej od ciebie, że twierdzisz, jakobyś nie mógł go naśladować? Ale abyśmy się nie spierali, to pominąwszy Pawła, zastanówmy się nad pierwszymi wiernymi, którzy porzuciwszy pieniądze, posiadłości, starania i wszelkie zajęcia ziemskie całkiem się Bogu poświęcili, trawiąc dnie i noce na słuchaniu słowa Bożego. Ten bowiem ogień duchowy nie dozwala mieć żadnej żądzy rzeczy ziemskich i do innej miłości nas nawraca. Dlatego też ten, kto te rzeczy miłuje, choćby wszystko przyszło porzucić, naigrywa się z rozkoszy i sławy i nawet samo życie poświęca; a wszystko to czyni z wielką łatwością. Ciepło tego ognia, jeśli przenika duszę, usuwa wszelką gnuśność i tego, którego ogarnia, czyni lżejszym od piórka: taki gardzi rzeczami zmysłowymi i pozostaje w ciągłej skrusze, wylewa zdroje łez i stąd czerpie wielką rozkosz. Nic bowiem tak z Bogiem nie łączy i jednoczy jak takie łzy. Taki człowiek, choćby mieszkał pośrodku miasta, żyje jakby na pustyni, w górach czy jaskiniach; nie zważa na rzeczy teraźniejsze i nie przestaje przelewać łez, a wylewa je za siebie i za grzechy innych. Dlatego też tacy ludzie są przed innymi błogosławieni: „Błogosławieni, którzy płaczą” (Mt 5, 4). A dlaczego Paweł mówi: „Weselcie się zawsze w Panu” (Flp 4, 4)? Rozumie tu radość z tych łez pochodzącą. Jak bowiem radość świata połączona jest ze smutkiem, tak łzy dla Pana wylane wzniecają radość nieprzebraną i nieustającą. I dlatego jawnogrzesznica stała się sławniejszą od dziewic, gdy ją ten ogień ogarnął. Przeniknięta ogniem skruchy, rozgorzała miłością ku Chrystusowi, rozpuściła włosy, nogi Jego skąpała łzami, osuszyła je własnymi włosami i wylała olejek. A to wszystko działo się jawnie. Co natomiast działo się w jej sercu, było o wiele od tego gorętsze, ale widział to jedynie Bóg. Dlatego też każdy, kto to słyszy, raduje się z nią, cieszy się z jej dobrych czynów i uwalnia ją od wszelkiej winy...”
JAN CHRYZOSTOM [ZŁOTOUSTY], ŚW. (ok. 350–407). Pisarz grecki. Doktor Kościoła. Był największym mówcą Wschodu chrześcijańskiego, stąd jego przydomek „Złotousty”. Otrzymał doskonałe wykształcenie retoryczne u poganina Libaniosa, następnie, po pobycie na pustyni, został kapłanem i kaznodzieją w Antiochii, gdzie zdobył sławę świetnego mówcy. Wiele mów to komentarze do ksiąg ST i NT (listy Pawłowe). Tam powstał dialog O kapłaństwie. Dzięki sławie mówcy został powołany na arcybiskupa Konstantynopola, gdzie naraziwszy się dworowi cesarskiemu, został skazany na wygnanie. Przepędzany z miejsca na miejsce, chory, umarł z wycieńczenia ze słowami „Bogu za wszystko dzięki”.
[zob. ks. Marek Starowieyski. „Karmię was tym, czym sam żyję. Ojcowie Kościoła komentują niedzielne czytania biblijne rok C”. Wydawnictwo WAM 2015. s. 439n]
(grafika/foto)
autor: Myriams-Fotos