„Miesiące maryjne” to jeden z tytułów z „Dyrektorium o pobożności ludowej i liturgii. Zasady i wskazania”. Bez długich komentarzy (coraz więcej ukazuje się ciekawych artykułów i prac nad poszczególnymi kwestiami podjętymi w DPLiL) pragnę przedstawić te wskazania.
Jedną z refleksji jest ta, że jeśli nie będziemy poznawali historii liturgii i rozumieli sensu kształtujących się rytów, obchodów i całego dzieła Bożego, bardzo łatwo pobieżność pomylić z kwietyzmem, a gorliwość z prywatnym „dogmatyzmem” aktów pobożnościowych. Skąd ta teza? Wystarczy wczytać się w wyjaśnienie co do miesięcy maryjnych w poszczególnych wiekach i rejonach Kościoła na świecie, by okazało się, że to co uważamy za starodawny depozyt w Kościele zachodnim, było dość młodą praktyką z XVIII wieku. Nie umniejsza to oczywiście wartości spotkania z łaską Boża, ale i uczy pokory wobec wcześniejszych form przeżywania w tym wypadku obecności Maryi w Kościele i Jej pomocy w przeżywaniu liturgii (zob. przypis 16, DPLiL 190).
Jaka jest więc aktualna nauka Kościoła w tej kwestii?
<<„MIESIĄCE MARYJNE”
190. Odnośnie do praktyki „miesięcy Maryjnych”, rozpowszechnionej w różnych Kościołach zarówno na Wschodzie, jak i Zachodzie (1), można tu przypomnieć kilka podstawowych uwag (2).
Na Zachodzie miesiące Maryjne, wprowadzone w epoce, kiedy nie kierowano się zbytnim odniesieniem do liturgii jako formy normatywnej chrześcijańskiego kultu, rozwinęły się równolegle z kultem liturgicznym. To stworzyło i jeszcze dziś stwarza pewne problemy liturgiczno-duszpasterskie zasługujące na dokładniejszą ocenę.
191. Ograniczając się do zachodniego zwyczaju obchodzenia „miesiąca Maryjnego” w maju (w niektórych krajach półkuli południowej w listopadzie), będzie pożyteczne uwzględnić wymogi liturgiczne, oczekiwania wiernych, ich dojrzałość w wierze i poznanie problematyki związanej z „miesiącami Maryjnymi” w ramach „całościowego duszpasterstwa” Kościoła lokalnego, unikając jednocześnie sytuacji niezgodnych z praktykami duszpasterskimi, tzn. takich, które wprowadzałyby zamęt w umysłach wiernych. Tak byłoby np. w przypadku próby zniesienia „miesiąca maja”.
W wielu przypadkach najlepszym rozwiązaniem jest zharmonizowanie treści „miesiąca Maryjnego” z treścią okresu roku liturgicznego. Tak np. w miesiącu maju, który w swej przeważającej mierze zbiega się z pięćdziesięcioma dniami Wielkanocy, nabożeństwa powinny podkreślać uczestnictwo Maryi w tajemnicy paschalnej (por. J 19,25-27) i w wydarzeniu Pięćdziesiątnicy (por. Dz 1,14) rozpoczynającym drogę Kościoła; drogę, którą Maryja przebywa pod przewodnictwem Ducha Świętego jako uczestniczka nowości zmartwychwstania. A ponieważ te „pięćdziesiąt dni” jest właśnie czasem sprawowania i mistagogii sakramentów wtajemniczenia chrześcijańskiego, nabożeństwa w miesiącu maju mogą z pożytkiem uwydatnić rolę, jaką Dziewica Maryja, uwielbiona w niebie, odgrywa na ziemi, „tu i teraz”, w sprawowaniu sakramentu chrztu, bierzmowania i Eucharystii (3).
W każdym przypadku trzeba dokładnie przestrzegać zasady Konstytucji o liturgii świętej, podkreślającej, że „pobożność wiernych należy wiązać przede wszystkim ze świętami Pańskimi, podczas których obchodzi się w ciągu roku misteria zbawienia” (4) i z którymi w sposób oczywisty jest związana także Maryja.
Dobrze prowadzona katecheza przekona wiernych, że niedziela, cotygodniowe wspomnienie Paschy, jest „świętem najstarszym”. W końcu, mając na uwadze fakt, że w liturgii rzymskiej cztery tygodnie Adwentu stanowią czas Maryjny, harmonijnie włączony w rok liturgiczny, należy pomagać wiernym w odpowiedniej ocenie licznych odniesień tego okresu do Matki Pana.>>
Przypisy do DPLiL:
(1) W obrządku bizantyjskim miesiąc sierpień, którego liturgia koncentruje się wokół uroczystości Zaśnięcia Maryi (15 sierpnia), od XIII wieku stanowi prawdziwy „miesiąc Maryjny”. W obrządku koptyjskim miesiąc Maryjny pokrywa się zasadniczo z miesiącem kiahk (grudzień-styczeń) i liturgicznie koncentruje się on wokół Bożego Narodzenia. Na Zachodzie pierwsze świadectwa o maju jako miesiącu Maryjnym pochodzą z końca XVI wieku. W wieku XVIII miesiąc Maryjny, w dzisiejszym tego słowa znaczeniu, jest już praktyką ustaloną. Lecz jest to epoka, w której duszpasterze koncentrują swoją działalność apostolską – z wyjątkiem pokuty i Ofiary eucharystycznej – nie tyle na liturgii, co na nabożeństwach kościelnych, ku którym kierują uwagę wiernych.
(2) Kongregacja Kultu Bożego. Wskazania i propozycje obchodu Roku Maryjnego. Wrocław 1987. [WPRM nry 64-65].
(3) WPRM nry 23-31.
(4) KL nr 108.
DBANIE, TO POGŁĘBIANIE – trzymając się tej mojej liturgicznej, mistagogicznej zasady – dzięki Bogu, przez wstawiennictwo Matki Najświętszej – jeszcze dużo dobrego, pogłębionego i świadomego (bo nic tak nie zabija liturgii i wiary jak bezmyślność) jest do przemodlenia i do zrobienia.
Ks. Andrzej Hładki